Upominek z tarotowym Księżycem w tle

Historia przydarzyła mi się kilka miesięcy temu, a dokładnie podczas ostatnich wakacji i wyjazdu do Kornwalii.

Jak zwykle, przy tak ważnym wydarzeniu, położyłam rozkład Tarota z zapytaniem o przebieg urlopu. Na jednej z pozycji rozkładu, w miejscu gdzie zapytałam o to, jaki podarunek przywiozę z wakacji, pojawił się właśnie Księżyc.

I tak trochę zatrzymałam się przy tej karcie bo mając za sobą pewne już doświadczenie w interpretacji Tarota, Księżyc nigdy nie pokazał mi się w pozytywnym znaczeniu.

Zazwyczaj oznacza samo oszukiwanie się, brak realnego rozeznania, często pokazuje się w sytuacjach które mają drugie dno.

Karta jest jedną z tych bardziej jednoznacznych w interpretacji – sam księżyc jako ziemski satelita nie wytwarza światła które my widzimy z naszej ziemskiej perspektywy, a blask jest wynikiem odbijania promieni słonecznych.

Jest tu zatem „lekkie” wprowadzenie w błąd jeśli tylko patrzymy na naszego satelitę tylko z jednej perspektywy.

Podobnie jest z przesłaniem które niesie ze sobą Księżyc w Tarocie – widzimy to, co chcemy zobaczyć, co w rzeczywistości niekoniecznie jest tym, na co mamy ochotę( lub bierzemy pod uwagę).

Jak zatem było z moim wakacyjnym souvenir’em?

Niedaleko miejsca gdzie się zatrzymałam był mały sklep ezoteryczny – ku mojej niezmiernej radości oczywiście 😀

Postanowiłam poszukać dla siebie jakiejś pamiątki, licząc poniekąd, że znajdę coś w swoim tarotowo-astrologicznym guście.

W sklepie przeważały kamienie i świece, trochę książek i przyznam, że lekko poczułam się rozczarowana. Wybrałam kilka kamieni oraz glinianą miseczkę dla nich. Przesuwając wzrok po półce, trafiłam na dwie figurki uroczych czarownic. Stały sobie zadowolone pośród kolekcji świec i kadzidełek. Zawahałam się przez chwilę czy brać obie bo cena prosiła się wręcz o negocjację z panią na kasie. Finalnie wzięłam zestaw- nie ma co rozłączać zgranych par przecież.

Jakie było moje zdziwienie kiedy pani prowadząca sklep, oznajmiła mi, że jest to – solniczka i pieprzniczka.

I są oczywiście przeurocze.

Szczęka lekko mi opadła ale też uśmiałam się w duchu jak precyzyjnie Tarot nakreślił mój „oszukany” upominek.

W Księżycu założyłam, że figurki czarownic to typowy gipsowy bibelot a będąc w sklepie ezoterycznym trudno oczekiwać, że można tu dostać takie akcesoria jak kuchenne gadgety.

A może jednak się mylę?..

Randki na dopingu czyli speed date

Miałam tą niebywałą przyjemność by położyć karty dla dwóch dziewczyn udających się na imprezę pod hasłem „speed date”.

Zastosowałam prosty układ by otrzymać szybką i nieskomplikowaną odpowiedź. Chodziło głównie o to, czy wypad zaowocuje w potencjalnych kandydatów na tête- à- tête lub przynajmniej będzie z czego pośmiać się wspominając owy wieczór.

Kandydatka numer „1” otrzymała następujące karty:

Nicoletta Ceccoli Tarot

Na zdjęciu powyżej mamy: 8 Mieczy 2 Kielichy Wisielec

Mogę trochę wymądrzać się po fakcie, jednak w momencie gdy karty dotknęły blatu stołu mój werdykt był następujący: coś przyblokuje pytającą.

8 Mieczy to klasycznie karta mówiąca o poczuciu bezsilności i to takiej przez duże „B”. Tutaj człowiek męczy się i skręca, stres może go rozsadzać, a i tak nie ma zupełnego wpływu na to, co dzieje się wkoło.

I tak to właśnie przedstawiłam mojej zainteresowanej.

Po fakcie natomiast, dowiedziałam się, że pytająca została posadzona w nieciekawym miejscu – przy stoliku za kolumną, jako jedyna z całej grupy uczestników.

Żeby było śmieszniej, to kiedy ten rozkład był przeze mnie kładziony, zrobiłyśmy nawet burzę mózgów i żartowaliśmy z tego, co może oznaczać ta 8 Mieczy i jej „bezsilność i blokowanie”. Oddaję cześć i honor pytającej bo w stu procentach trafiła w odpowiedź i wytypowała właśnie stolik za kolumną.

Przejdźmy do kolejnych kart.

Optymizmem napawa 2 Kielichów. Bardzo lubię tą kartę oglądać w rozkładach. Raz, że jest to taki miłosny klasyk i wiadomo, że z tej mąki chociaż bułki będą…

…A dwa, karta zawsze pokazuje mi, że gdzieś nas inni chcą. Cieszy ich nasze towarzystwo i to, co można razem wspólnie zrobić.

I tak to też przedstawiłam to mojej pytającej.

Atmosfera spotkania zapowiadała się odrobinę przyjemnie i coś zdecydowanie wzmocni nas pozytywnie( podążając za behawioralnym podejściem do zachowań ludzkich).

I ostatnia karta, nie mniej ważna – a wręcz decydująca, to Wisielec.

Jako karta będąca częścią Arkan Wielkich zapowiadała, że wydarzenia tego wieczoru będą mieć wpływ na inne sfery życia i znacząco wykroczą poza przyjemne, środowe spotkanie przy drinku.

Jaką otrzymałam weryfikację od pytającej?

Oprócz feralnego miejsca przy stoliku za kolumną, z nie mniej dobrze wróżącym numerem „14”, nie pojawiła się połowa uczestników spotkania, z przewagą płci męskiej.

Organizacja była dość chaotyczna i bywały momenty, że z racji wszechogarniającej nudy i braku kompana do 4 minutowej rozmowy, panie same między sobą grupowały się i zawierały przyjemne znajomosci.

Finalnie moja pytająca klientka, spędziła bardzo przyjemnie czas z bardzo rezolutnymi, nowymi koleżankami. W Wisielcu który zapowiadał czekanie i odłożenie w czasie, pojawiła się koleżanka ze spotkania która odszukała pytającą i nawiązała z nią kontakt poprzez LinkedIn.

Karty mojej drugiej pytającej były nastepujące:

Nicoletta Ceccoli Tarot

Na powyższym rozkładzie mamy: Króla Mieczy 5 Kielichów 10 Buław

O ile pierwsza pytająca jest bardzo wprawiona w randkach i „żadnej randki się nie boi”, to moja druga pytająca jest dość zachowawcza w doborze potencjalnego towarzysza do ewentualnego lunch’u.

Widząc Króla Mieczy podałam dwie opcje: albo pytająca wyszła w tej karcie i zdominuje otoczenie albo to organizator imprezy i będzie jakiś z nim problem.

Jak się okazało po fakcie, organizator imprezy źle wpisał imię pytającej, co ta bezskutecznie chciała zmienić.

Król Mieczy to zimny typ. Logiczny i opierający się tylko o informacje. Zasłonił się więc swoimi regułami i zdecydowanie odnowił naniesienia korekty.

5 Kielichów to karta żalu. Takiego, że trzymamy się przeszłości i tego, co nas w niej cieszyło, niestety nieodwracalnie czegoś zakończonego.

Do tego 10 Buław mówi o finalizowaniu pewnych spraw, poczuciu ciężaru i takiego fizycznego „męczenia”.

Karty te średnio zapowiadały dobrą zabawę, raczej rozczarowanie i wymęczone dobrniecie do końca wieczoru. Możliwe sentymentalne wspominanie wcześniejszych, przeszłych randek lub adoratorów.

Jaki feedback dostałam od pytającej?

Towarzystwo które pojawiło się nie było tym którego ona spodziewała się spotkać. A wręcz miała ona wrażenie, że wspominając o swojej pracy, panom ostygał zapał do dalszej konwersacji.

Również jak pierwszą pytającą uczestniczkę speed date, ucieszyło ją nawiązanie nowych przyjaźni i możliwość konwersacji z ciekawymi kobietami.

Co ciekawe, stosując taki prosty rozkład z trzech kart, często też sumuję karty by otrzymać główny przekaz, kwintesencję rozkładu.

W przypadku pierwszej uczestniczki było to Koło Fortuny – bardziej obrazowo Tarot nie mógł przedstawić wydarzenia jakim jest speed date- zmienność osób z którymi przyjdzie rozmawiać.

U drugiej uczestniczki pojawił się Wisielec – konieczność czekania, poniekąd poświęcenia się dla dobra sprawy ale też wydarzeń które są odłożone w czasie – nowe znajomosci utrwaliły się po trzech dniach kiedy to panie odnalazły się na LinkedIn.

Kilka chwil przed pierwszą randką…

Znalazłam bardzo fajny rozkład Tarota by sprawdzić jak potoczy się sytuacja na pierwszej randce. Oczywiście rozkład można zastosować i do każdego kolejnego spotkania, przy czym najwieksza niepewność ale i podekscytowanie towarzyszy temu pierwszemu spotkaniu.

Rozkład jest prosty i nieskomplikowany a daje bardzo konkretne odpowiedzi.

Z racji, że moje życie miłosne zapadło w śpiączkę, mam bliską mi wolontariuszkę która zgodziła się zaryzykować i przetestować rozkład na sobie.

Okazja nie kazała na siebie długo czekać i jak królik z kapelusza wyskoczyło zaproszenie na pierwsze spotkanie.

Mała ściągawka dla chętnych by spróbować rozkładu na własnych randkach:

  • 1. Atmosfera podczas spotkania.
  • 2. Oczekiwania pytającego wobec znajomosci.
  • 3. Oczekiwania osoby z którą idzie pytający na spotkanie wobec znajomosci.
  • 4. Jak pytający odbierze towarzysza/ Co o nim pomyśli/ wrażenia?
  • 5. Jak mężczyzna z którym pytająca jest umówiona, ją odbierze/ Co o niej pomyśli/wrażenia?
  • 6. Jak pytająca powinna zachować się na spotkaniu?
  • 7. Na co uważać podczas spotkania?
  • 8. Sytuacja po randce – niedaleka przyszłość.

A jak sprawy potoczyły się u mojej wolontariuszki?

Śpieszę z interpretacją.

Atmosfera na randce zapowiada się obiecująco. 6 Mieczy jest chyba jedną z najbardziej optymistycznych kart z dworu Mieczy. Często pokazuje zmianę sytuacji – od momentu kiedy coś nas smuci po przejście do optymistycznej wersji zdarzeń. I tutaj bardzo lubię grafikę powyższej talii gdyż idealnie oddaje klimat tej karty.

Pozostaje tylko uśmiechnąć się, wypiąć pierś do przodu i ruszyć z optymizmem przed siebie.

Na pozycji drugiej, są oczekiwania mojej wolontariuszki. Tutaj otrzymałam 8 Buław. Nie ma bardziej nastawionej na szybki romans karty niż właśnie 8 Buław. Tak więc osoba dla której kładę karty ma nadzieję, na szybki rozwój wypadków i przejście do meritum randki w dość ekspresowym tempie.

Czego oczekuje pan wybierający się na spotkanie? Na pozycji trzeciej otrzymałam 7 Monet. Delikatnie rzecz ujmując – jemu się nigdzie nie śpieszy. To po pierwsze. A dwa, nie przepadam za Monetami w rozkładach na sprawy sercowe czy męsko- damskie. Monety w najlepszej swojej wersji mówią o ciepłych uczuciach i przyjaźni. Jednak zdecydowanie nie ma tu miłosnej ani seksualnej chemii.

W 7 Monet człowiek zwykle czeka. Czas mu się dłuży i nie zna dnia ani godziny kiedy wskoczy w swojej kolejce na pozycję z numerem „jeden”.

Pozostaje tu tylko cierpliwie czekać. Być wytrwałym i pielęgnować to, co jest na dany moment.

Czyli pan idąc na randkę niczego sobie po niej nie obiecuję ani nie oczekuje.

W kolejnym miejscu, według mnie, najbardziej ekscytujące pytania: jak pani odbierze pana i wzajemnie.

Po stronie pytającej pytającej mamy Asa Buław – pani zdecydowanie widzi kandydata do kolejnych spotkań i potencjalnego romansu. Z kolei u pana pojawia się solidna 3 Monet.

Tak jak pisałam wyżej, nie lubię Monet w tego typu rozkładach. W 3 Monet mamy solidny fundament do rozwijania sprawy, przy czym odnosząc tą kartę do spraw uczuciowych – wyglada to na solidną przyjaźń.

Chemii tu nie ma.

Co zatem karty radzą mojej wolontariuszce? Jak zachować się w czasie randki – 10 Kielichów a czego nie robić – Paź Monet.

10 Kielichów mówi o spełnieniu i szczęściu. Radości. A zatem karty radzą by korzystać i cieszyć się towarzystwem.

Z kolei Paź Monet przestrzega by nie wychodzić „przed afisz” i nie proponować opłacenia rachunku. Oddać facetowi to, co męskie czyli rachunek za wspólnie spożyty posiłek czy wypity trunek.

Pazie (z wyjątkiem Mieczowego) lubią być pomocne, uczynne, takie dobre dusze każdemu życzliwe. Przy czym będąc na randce i będąc stroną żeńską tego zdarzenia, warto dać się wykazać mężczyźnie.

Jaki zatem finał całej tej opowieści – karty zapowiedziały Króla Buław.

Przyznam szczerze, że się ucieszyłam i z entuzjazmem oświadczyłam wolontariuszce, że facet odezwie się po randce i wyjdzie z propozycją. Dodać muszę, że Król Buław oprócz inicjatywy ma tez duży urok osobisty i jest świadomy wrażenia jakie robi na płci przeciwnej.

Fakt, zaraz po spotkaniu pan szybko skontaktował się z panią, przy czym zaproponował znajomość na gruncie towarzyskim i przyjacielskim – wolontariuszka trafiła zatem w miejsce zwane „friend zone”( co niestety ale karty sugerowały od początku mimo, końcowego Króla Buław).

10 Monet i Depeche Mode

Bardzo lubię uzupełniać bieżące tranzyty mojego horoskopu o kartę dnia z Tarota. Daje to bardzo konstruktywne wnioski – dwa różne puzzle tworzą pełny obraz.

Przykład idealnej współpracy dwóch technik ezoterycznych miałam okazję zaobserwować kilka dni temu.

Jako kartę na dany dzień miałam 10 Monet która mówi o dużych zasobach finansowych, często odnosi się do zamożnej rodziny jak również( a wręcz przede wszystkim), mówi o zakończeniu pewnego cyklu, zwykle o szczęśliwym happy end’zie ( mając na uwadze położenie w rozkładzie). Oczywiście jako pojedyncza karta dnia, 10 Monet zdecydowanie mówi o pozytywnych rozstrzygnięciach( dosyć namacalnych).

Tego samego dnia uściślał mi się tranzyt Merkurego w Pannie( silna pozycja bo Merkury jest tu u siebie jak również wywyższony) do mojego urodzeniowego Słońca( które włada u mnie 11 domem czyli między innymi sferą marzeń i planów na przyszłość). Dodatkowo, urodzeniowo mam też silnego Merkurego bo w Bliźniętach i w sekstylu z Wenus – pozytywne tranzyty Merkurego przynoszą mi po prostu dobre rzeczy.

Jakie zatem marzenie chciał tego dnia spełnić dla mnie Merkury? I jaki cykl miała zamknąć 10 Monet mówiąca o satysfakcji z tego dnia?

Jak grom z jasnego nieba, gruchnęła wieść o ogłoszeniu światowej trasy koncertowej przez Depeche Mode. Po prawie 5 letniej przerwie muzycy zapowiedzieli swój powrót. Ja osobiście czekałam na możliwość pójścia na koncert od roku 2014 kiedy to musiałam odsprzedać swoje bilety na warszawski koncert z uwagi na swoj stan zdrowia.

Zdecydowanie było i jest to moje wielkie marzenie by pójść na koncert – raz, że nigdy na żadnym nie byłam a dwa – całe moje życie wraz z dzieciństwem i okresem dojrzewania jest w jakiś sposób naznaczone muzyką Depeche Mode.

Moje hity:

Inna sprawa – cena biletów jest wprost proporcjonalna do lat nieobecności na scenie i przyprawia o lekki zawrót głowy.

Do czego potrzebny jest Król?..

Przyznam szczerze, że rozpoczynając swoją podróż z Tarotem, największy problem miałam z kartami dworskimi. Głównie jak odróżnić Rycerza od Króla?

W miarę upływu czasu i rosnącego doświadczenia doszłam do zasadniczych wniosków: Rycerze, wbrew pozoru nie muszą być rodzaju męskiego. Mogą to być również koleżanki które widujemy od czasu do pory, jednak nie wiąże ich z nami specjalna więź.

Inaczej sprawa ma się z Królem. Jest to dla mnie zdecydowanie męska energia.

Tak więc o ile Rycerz może dostarczyć niezapomnianych nocy( a przynajmniej jednej) ze śniadaniem, to tylko od Króla możemy liczyć na pierścionek( i całą resztę która z tym się wiąże).

Jacy zatem są tarotowi Króle?

Król Buław zdecydowanie jest najatrakcyjniejszy z całej królewskiej paczki. I nie chodzi tu klasyczny kanon piękna wraz sześciopakiem w wiadomym miejscu – chodzi o atrakcyjność dla otoczenia( która często bywa względna). Ten typ po prostu tak ma: Magnetyzm. Uśmiech. Czar.

I inicjatywę.

Zdecydowanie i chętnie wyciąga rękę gdy kontaktuje się z niewiastą. Jest bardzo komunikatywny, kreatywny i chętny na wszystko a przynajmniej na sporo 😉

Kontakt to jego drugie imię więc jeśli w rozkładzie widzę owego pana, wiem, że chętnie skontaktuje się on z osobą pytającą. Ba! Nawet po nią przyjedzie swoim rydwanem.

Król Bulw często jednak lubi swoim czarem wymigać się od obowiązków, czymś zasłonić.

Król Buław zarządza: swoimi chęciami – „Chcę znaczy mogę! Lub: „Nic nie muszę ale wszystko mogę”.

Co może zaoferować Król Monet?

Podobno jest najstarszy. Najbardziej doświadczony ale i zmęczony życiem. „Styrany” robotą. Najchętniej siedziałby w wygodnym fotelu. Ma kasę więc kto mu zabroni?

Ma bogate doświadczenie zawodowe, widział większość rzeczy na świecie, doświadczył też dużo. Jest prawie wymarzonym partnerem – zdecydowanie może zapewnić swojej partnerce wikt i opierunek a nawet coś więcej. Tyle, że na szaleństwa już nie ma siły ani ochoty.

Pragmatycznie podchodzi do życia – wszystko ma swoją cenę.

Król Monet może być nudny i jest bardzo przewidywalny więc nie dla każdego będzie wymarzonym kandydatem „z pierścionkiem”.

Czasem pojawia się problem z Królem Mieczy.

Można by wręcz powiedzieć, że problem i stres to dwa zjawiska które pojawiają się wraz z jego obecnością. Oczywiście można powiedzieć, że każdy z czterech omawianych Króli ma swoje jaśniejsze i ciemniejsze strony, o tyle w przypadku Króla Mieczy w najlepszym razie pojawia się stres.

Król Mieczy nie ma sentymentów jak to się ma w przypadku Króla Kielichów ani też nie ma takiego czaru jak Król Buław czy też nie będzie finansowo pobłażał partnerce jak w przypadku Króla Monet.

Tu są fakty.

Jest strategia działania której on się ścisłe trzyma.

W kontaktach jest bardzo rzeczowy, często źródła podają, że jest on zimny i bez serca( które ktoś bezpowrotnie mu zabrał).

Król Mieczy może być szefem. Może rozliczyć z zadań, wymagać faktów. Może nałożyć sankcje, wyciągnąć konsekwencje, wyegzekwować to, co jest słuszne( dla niego).

Bardzo często pokazuje człowieka który jest biegły w sztuce strategii.

Szachy mogą być jego hobby.

Zupełnie przypadkowo wyszło, że na końcu wypadł uczuciowy Król Kielichów.

Najcieplejszy z całej czwórki – kierujący się emocjami. Co ciekawe, często jako karta dnia pokazuje mi, że z sukcesem zapanuję nad uczuciami czyli nie popłaczę się ani nie powiem o jedno słowo za dużo. Mam wręcz wrażenie, że Król Kielichów jest mistrzem w posługiwaniu się umiejętnościami interpersonalnymi. Wie też, kiedy trzeba pocieszyć – i to najlepiej czymś, co trafia w serce obdarowanego.

Król Kielichów z racji swojego dworu może być przypisywany do stosowania trunków, w mniejszym lub większym zakresie( tutaj najczęściej zobaczymy jego przedstawiciela z piwem czy chociażby z kieliszkiem wina).

Podsumowując każdy z Króli ma swoj dwór i aktywnie nim zarządza. Nie musi nic nikomu udowadniać, może okazać swoje serce jak również może wlepić przysłowiowy mandat( Króle to osoby które mają nad nami przewagę a policjant z rozpisanym mandatem jest tego bardzo dobrym przykładem).

Królem może być szef, może być też specjalista w urzędzie jak również ktoś z kim randkuje się od miesiąca( i rodzina/znajomi owej osoby o nas wie), oczywiście Królem jest stały partner( niekoniecznie ślubny) jednak z całym pozostałym pakietem przynależnym do określenia: stały związek.

A którego Króla najbardziej Wy cenicie?

Prześladuje mnie Eremita…

Prześladuje mnie Eremita.

Historia zaczyna się w momencie kiedy na swój Bożonarodzeniowy prezent wybrałam talię The Heaven and Earth Tarot.

Najpierw zestaw przyszedł z samą talią i miniaturową instrukcją, zamieniłam więc na inny komplet, gdzie dołączona była cała książka w oparciu o tematykę talii.

Trochę sobie poczekałam między tymi wymianami. I tak prezent który miał być pod choinką 24/25 grudnia znalazł się w moich rękach po Nowym Roku.

Z drżeniem serca i ekscytacją zabrałam się do rozpakowywania nowego nabytku, a tu kolejna niespodzianka. Po przeliczeniu i usystematyzowaniu kart, okazało się, że brakuje Eremity. Dopuściłam się nawet ważenia każdej z kart by sprawdzić czy coś się nie podkleiło – i nic. Znów reklamacja. Tym razem napisałam do wydawnictwa czy mogą wysłać mi duplikat tej jednej karty – jak najbardziej przystali na mój pomysł.

Znów czekałam.

W między czasie zgłosiłam do Amazona, że produkt który przyszedł jest niekompletny więc firma wysłała zamiennik a niekompletną talię miałam wysłać do magazynu.

Otrzymałam nową talię, miałam wciąż też starą, z niekompletnymi kartami oraz czekałam na przesyłkę z wydawnictwa by zadecydować które zamówienie odesłać do Amazona.

Po tygodniu napisałam do wydawcy kart Lo Scarabeo czy wiadomo coś na temat mojej karty bo muszę rozliczyć się z Amazonem a kończy mi się czas na zwroty. Wydawnictwo odpowiedziało, że nakład wyczerpany i nie mają mojej talii w magazynie, także nie wiadomo kiedy mogą wysłać mi zamiennik… ręce i szczęka delikatnie mi opadły.

Sprawa powoli zmierzała jednak do finału skoro mogłam już z czystym sercem jedną z tali oddać.
Przełożyłam sobie Eremitę z kompletnej talii do tej która przyszła na samym początku – poczułam już więź z tymi kartami i nie chciałam ich odsyłać jako tych „niechcianych”.

Eremita finalnie znalazł się na swoim miejscu po długim okresie nieobecności( i różnych podróży).
Cała ta przygoda z tą jedną kartą skłoniła mnie do zastanowienia się nad sensem i znaczeniem Eremity w Tarocie.

Przyznam szczerze, że nie był to motyw który często widziałam w swoich rozkładach, a od momentu wprowadzenia nowej talii do mojego życia, Eremita co raz wyskakiwał mi w różnych miejscach i rozkładach. Ogólnie karta kojarzona jest z wielką mądrością ale też potrzebą odosobnienia, izolacją od otoczenia, samotną podróżą, starością.

Tylko czy aby na pewno odosobnienie Eremity wynika z jego szczerej chęci bycia samemu? Czy bieda i odrzucenie spraw materialnych jest tak do końca jego wyborem? Zaczęłam się nad tym szczerze zastanawiać, zwłaszcza w kontekście wydarzeń w moim życiu jak i kart które kładłam dla moich ostatnich klientek.

W przypadku Joasi, karta Eremity pojawiła się w miejscu określającym ją jako osobę z którą będę mieć do czynienia na spotkaniu.

Pierwsze wrażenie jakie wyniosłam po wyjściu od niej z proszonej herbaty było bardzo pozytywne. Joasia jest osobą bardzo ciepłą, życzliwą, z dużą uwagą i zrozumieniem wysłuchała mojego gadania i przyznam szczerze, że tym razem zdominowałam konwersację.

Gdzie zatem czai się Eremita? Asia wyznała, że problemem jest dla niej język angielski i mimo 15 lat spędzonych na obczyźnie wciąż ma spory stres kiedy musi załatwiać sprawy w tutejszym języku urzędowym. W pracy nie ma do czynienia z obcokrajowcami, w większości są to rodacy. Cały jej pobyt bardziej skupiał się wokół Polonii niż tubylców.

A zatem w jej przypadku Eremita pokazał kogoś odizolowanego od angielskiego otoczenia, kogoś kto ma poczucie bycia „uboższym” od pozostałych w zakresie pewnych umiejętności. Asia nigdy nie odważyła się siąść za kierownicą na lewostronnej stronie ulicy pomimo, że ma prawo jazdy które zrobiła jeszcze mieszkając w Polsce.

Tak więc Eremita ma „zasób wiedzy i umiejętności” z których nie korzysta lub nie dzieli się nimi z otoczeniem a raczej skazany jest na „jałmużnę” od otoczenia.

W Eremicie człowiek nie wykorzystuje swojego potencjału w pełni. Może nie ma na to wystarczająco siły, woli do działania. Może jest zmęczony. Może boi się porażki bo bezpieczniej jest oddalić się i skupić na sobie i swoim wnętrzu.
Eremita jest życzliwy. Niestety trzeba do niego przyjść.

W drugim przypadku, klientka spytała się o decyzję w sprawie pracy. Dostała propozycję powrotu na dawne stanowisko i wcześniejsze zakończenie urlopu macierzyńskiego. Kwota zaproponowana przez pracodawcę była też zachęcająco wyższa od tej jaką moja klientka dostawała jeszcze przed ciążą.

Na pytanie: „Co się wydarzy jeśli nie skorzysta z oferty?”, wyszedł właśnie Eremita. Klientka pozostanie w domu z dziećmi, odseparowana od swojego środowiska zawodowego w którym czuje się spełniona. Nie będzie to dobra decyzja. Może mieć poczucie straty i niewykorzystania okazji.

W Eremicie człowiek pozbawiony jest władzy i wpływów – co dla mojej klientki, rasowego Skorpiona ze Słońcem i Plutonem w 10 domu, byłoby nie lada porażką.


		

3 Mieczy – zawiedzione nadzieje

Są takie karty w Tarocie których nie chcemy widzieć w naszych rozkładach. I nie koniecznie jest to Śmierć czy Diabeł.

Odkąd sama zaczęłam swoją przygodę z talią Tarota, pewne karty pojawiają mi się częściej, z niektórymi bardziej się zaprzyjaźniłam i łatwiej mi jest odczytać ich znaczenie.

Zaczynając więc od tych pozycji które niosą mniej pozytywne przesłanie, przytoczę dla przykładu dwie karty:

8 Kielichów – ósemka swoim kształtem przypomina nam odwrócony symbol nieskończoności, tak więc wszystkie ósemki w tarocie będą nam o mówić o rzeczach powtarzalnych, ciągłych.

W ósemce kielichów chodzi głównie o niezadowolenie.

Znajdujemy się w sytuacji która nas niesatysfakcjonuje i mówiąc potocznie “bujamy” się z punktu A do B i nic się nie zmienia.


Pamiętam jak owa karta pojawiła się w rozkładzie kiedy spytałam się jak uda się impreza na którą idę. No i bach, 8 kielichów.

Dosłownie, na imprezie chodziłam między dwiema salami z różną muzyką i byłam rozczarowana tym, co jest grane na obu.


W pytaniu o przeprowadzkę zrealizowała się jako jeżdżenie pomiędzy dwoma domami i w żadnym do końca nie czułam się dobrze.


Kiedy ósemka pojawia się w zapytaniu o zerwanie – nie, nikt nikogo nie zostawi na dany moment.

Będzie mowa o wielu “ostatnich”spotkaniach ale ostatecznie moment finalny odwlecze się jeszcze w czasie.

3 Mieczy – tej karty zdecydowanie wolę nie oglądać w jakichkolwiek pytaniach, zwłaszcza na uczucia.


Jak mnie już zdążyła moja talia nauczyć, 3 Mieczy mówi po prostu “NIE”.

I to dosłownie jest informacja, przekazana ustnie, listownie, jako komunikat.


Jeśli pojawi się w rozkładzie to ktoś nam po prostu odmówi czegoś. Tutaj nie ma szansy, że może zły dzień, ktoś ma zły humor.

Nic z tych rzeczy.


Nie znaczy nie.


Jako komunikat u chłopaka na fb “kocham swoją dziewczynę”, gdy ta druga pyta się o szansę na romans z nim.


Nie, romansu nie będzie. On z kimś jest i oświadcza to poprzez swój status.

Auć.

To boli.

Zwłaszcza zauroczone serce.


Odpowiedź w stylu “zostawmy to na później” jako odpowiedź na propozycję luźnego związku.
Dyplomatycznie ale wciąż “nie”.

Jaki smak ma zwycięstwo?..

Pisałam niedawno jakich kart w Tarocie nie lubię bo oznaczają porażkę.

Na pewno nie wyczerpałam tego tematu bo opisałam tylko dwie karty ale może pora spojrzeć na jaśniejszą stronę Tarota.


Które karty wywołują u mnie uśmiech na twarzy? Przy których wypuszczam z ulgą oddech i wydaję z siebie “ufff….”?


Jest ich trochę😎


W poniedziałek, ku pokrzepieniu serc opowiem zatem o…6 Buław.

Karta zwycięstwa.

Odniesionego sukcesu.

Triumfu.


W pytaniach o miłość, zdrowie, pieniądze, zawsze traktuję tą kartę pozytywnie.

Czysty optymizm i radość.

Nie zastanawiam się czy może jest tu ukryte jakieś “ale”. Po prostu sprawa o którą pytamy kończy się sukcesem, a my jesteśmy zwycięzcą wjeżdżającym na koniu do miasta gdzie tłum wiwatuje na nasz widok.


Możemy też z dumą pierwsi przecinać wstęgę na mecie – jak w karcie poniżej.


Poczucie dumy i spełnienia.


Lubię tą kartę za jej oczywistość.


Druga, dość zwięzła i na temat jest – 8 Buław.

Żywioł ognia.

Karta działania.

Ekspresowego.


I o co bym się nie pytała, jeśli pojawia się 8 Buław to będą wiadomości.


Kontakt.


Zasadniczą kwestią będą informacje od kogoś. Zwykle dość niespodziewane ale zarazem przyjemne.

Stan zawieszenia

Powinnam zacząć tak – nie odwracam kart.

To tak dla przypomnienia.

Nie będę więc poniżej opisywać moich przygód z Wisielcem w karcie w pozycji normalnej i odwróconej. Uważam, że w Tarocie jest wystarczająco negatywnych kart więc nie ma sensu jeszcze bardziej sobie “wrzucać”. Pozostaję przy czytaniu kart w pozycji normalnej.


Po tym przydługim wstępie przejdę do meritum tego, co chodzi mi po głowie i pod egidą jakiego przesłania przebiega mi rok 2020.


Wisielec.


Nie najszczęśliwsza karta. Zwłaszcza dla kogoś liczącego na szybki rozwój spraw.


Od początku jednak.


Mam taki nawyk, że w Sylwestra lub Nowy Rok robię sobie rozkład Tarota na kolejne 12 miesięcy wraz z motywem przewodnim.

W Nowy Rok 2020 w moim rozkładzie, w miejscu głównego przesłania pojawił się właśnie Wisielec. Nie przeczuwałam niczego. Ot, spojrzę na życie z innej perspektywy…


Pracę miałam, codzienność płynęła rutynowo ale miarowo…


Powoli mijały zimowe miesiące 2020 roku: styczeń…luty…
Aż wyskoczyła na świecie pandemia, wywracając nam wszystkim życie do góry nogami.

„Hold on horses”, jeśli ktoś(ja) skarżył się na nudę – no to masz babo placek, popatrzysz sobie z innej( co nie znaczy lepszej czy gorszej) perspektywy.


Zostałam w domu. Reszta domowników też. Przymus. Chwila głębszej refleksji nad życiem – nie zdajemy sobie sprawy z czegoś dopóki nam tego zabraknie.


Jak w Wisielcu powieszonym za jedną nogę- nie mamy wyjścia, trzeba poddać się i czekać.


Co oprócz sytuacji z pandemią zesłał mi Wisielec i co może on symbolizować?

Oprócz przymusowego spojrzenia z innej perspektywy, czekania, to przede wszystkim uczucie, że nie mamy kontroli nad tym, co się dzieje w naszym życiu. A im bardziej się szarpiemy by cokolwiek pchnąć do przodu, to tym bardziej się plączemy.


Typowo neptuniczne i nikogo nie powinno dziwić, że karcie Wisielca patronuje właśnie Neptun.


Idąc tym tropem, Wisielec to też używki, uzależniania.


Taką osobę zesłał mi los w 2020 – uzależnioną od alkoholu, pogubioną emocjonalnie i nie umiejącą zaangażować się w związek.

Wisielec to nastawienie na branie, czekanie na doznania, korzystanie z przyjemności. I tylko tyle. Wisielec niezdolny jest by cokolwiek dać.

Zrobić.

Wykonać ruch.


Na koniec dodam, że Tarot jest genialnym uzupełnieniem astrologii – w moim horoskopie obecnie aktywnie udziela się Neptun tranzytując kwadraturą Merkurego.
Liczę, że nic dwa razy się nie zdarza i w kolejnym rozdaniu na rok 2021 Wisielec już się nie pojawi😅