Za nami piątkowa pełnia w Raku. Niektórzy mogli poczuć ją w mniejszym stopniu a inni trochę mocniej.
To, w jaki sposób odbieramy lunacje zależy przede wszystkim gdzie, w jakim miejscu naszego horoskopu pada to zjawisko( pełnia lub nów).
Jeśli „popadnie” to na planecie która jest ważna w naszym horoskopie( na przykład poprzez aspekty lub położenie w domu kątowym) albo będzie w koniunkcji z osią horoskopu – nie ma możliwości by nie przełożyło się to na konkretne wydarzenie w naszym życiu.
U mnie ostatnia pełnia w Raku wypadła w ścisłej kwadraturze do bardzo ważnego aspektu w moim horoskopie jakim jest opozycja Wenus/Saturn.
Pełnia ta wypadała w moich domach kardynalnych 10/4.
Saturn włada u mnie 4 i 5 domem horoskopu a jest położony w 1 domu w Wadze.
Wenus włada u mnie Słońcem i Ascendentem oraz egzaltuje się w znaku mojego Księżyca.
Jest ona położona w 7 domu mojego horoskopu urodzeniowego.
Mamy zatem składniki, co z tego można „upiec”?
Dodam, dla przypomnienia, że pełnie zwykle zwiastują wydarzenia które osiągają swoją kulminację, szczyt, coś, co dojrzewało od pewnego czasu by „wydać owoc” w czasie pełni.
Moment szczytu.
U mnie ostatni piątek nie był dniem łatwym. Doszły przemyślenia na temat wychowywania i ogólniej przyszłości z niepełnosprawnym dzieckiem( Saturn, władca 5 domu dał tutaj silnie o sobie znać).
Jednak najważniejszym wydarzeniem które pełnia w Raku podkreśliła, była pierwsza rozprawa w sądzie w sprawie rozstrzygnięć dotyczących mojego dziecka.
Rozprawa była zatem kulminacją wydarzeń.
Pełnia w Raku w kwadraturze do urodzeniowego aspektu opozycji Wenus/Saturn uruchomiła urodzeniowy potencjał:
Starcie dwóch stanowisk( urodzeniowa opozycja).
Pełnia w kwadraturze – wydarzenia zewnętrzne( rozprawa w sądzie).
Fascynujące jest jak pełnie i nowie mogą odpalić „lont” urodzeniowego horoskopu lub też aspektów/progresji które działają na dany moment w naszym życiu.