Galimatias w 5 Buław

To nie będzie długi wpis. Jednak pomyślałam, że wart jest dodania – może komuś usprawni korzystanie z Tarota, pomoże w interpretacji.

Przyznam szczerze, że książkowe opisy są dobre w teorii, jednak w praktyce sprawdza się najlepiej własne( lub cudze) doświadczenie.

Dobrze jest praktykować karty dzienne bo pomagają nam zrozumieć każdą pojedynczą kartę, a czasem jedno wydarzenie może stać się kluczem do interpretacji w przyszłości.

Tak więc na warsztat dziś idzie 5 Buław którą otrzymałam jako kartę na dzień.

Czasem jednodniowa karta zobrazuje pojedynczą sytuację a czasem, cały dzień jest jakby zaklęty w aurze danej karty.

Miałam iść na pobranie krwi. Niefortunnie się złożyło, że wypadło dziecka wolne od szkoły, w dodatku siostra z którą zwykle w takich wypadkach zostawiam latorośl, pojechała na urlop.

Umówiłam się więc z koleżanką, że podrzucę jej dziecko na godzinę, na czas mojej wizyty w przychodni.

Danego dnia wysyłałam smsy z przypomnieniem się, niestety bez odpowiedzi zwrotnej. W końcu zadzwoniłam. Koleżanka stwierdziła, że deszcz padał i na ogrodzie jest mokro więc moje dziecko może mieć problem „z ochotą” by u niej zostać.

W zamian zaproponowała, że podjedzie ze swoimi dziećmi i wszyscy razem poczekają pod przychodnią na czas mojej wizyty.

Wizyta okazała się opóźniona.

Weszłam z 30 minutowym poślizgiem do gabinetu, do auta znajomej dotarłam po 40 minutach( wdzięczna za cierpliwość całej grupy na czele z moim nieprzewidywalnym dzieckiem).

Koleżanka podrzuciła mnie jeszcze do sklepu i pomyślałam, że zrobimy sobie z moim dzieckiem przyjemny spacer( a muszę dodać, że nie jadłam śniadania z uwagi na badanie krwi).

Moje dziecię wybrało najdłuższą drogę( gdzie zwykle nie jest takie skore do pieszych wędrówek), po drodze udało się utknąć na drabinkach na placu zabaw i przed oczami miałam czarne scenariusze interwencji strażackiej😅

Wracając zahaczyliśmy jeszcze o jeden plac zabaw. Szkoda mi było ściągać moje dziecko wcześniej do domu, jednak była godzina 13.30 i już dramatycznie mój brzuch domagał się śniadania.

Pod domem okazało się, że listonosz zostawił dla mnie paczkę, w bardzo kreatywny sposób schowaną.

Wisienka na torcie: miały być myte okna( o czym mi siostra przypominała dzień wcześniej) i niestety firma nie mogła wejść bo furtka od ogródka była zamknięta. Oczywiście dzwonili ale dzwonek się rozładował i nic nie było słychać – a ja oczywiście smacznie siedziałam w domu.

O sytuacji dowiedziałam się z zostawionej ulotki( a dzwonek sama sprawdziłam, że nie działa).

Próbowałam też zalogować się do aplikacji by mieć wgląd do badań medycznych ale moje dane nie przechodziły weryfikacji.

Poddałam się i stwierdziłam, że pozostaje mi tylko pójść spać i obudzić się już w innej rzeczywistości, z inną kartą dnia.

Jakie zatem refleksje posiadam odnośnie 5 Buław?

Tutaj każdy ma swoje plany które niestety w żaden dyplomatyczny sposób nie da się pogodzić. Często jest to złośliwość rzeczy martwych, sytuacje na które nie mamy wpływu( rozładowany dzwonek u drzwi czy spore opóźnienie u lekarza czy problem z aplikacją z powodów technicznych).

Na karcie, w klasycznym ujęciu Waite’a, jest grupa osób z kijami skierowanymi w różne strony – według mnie nie chodzi, że zaraz będą się nimi ostro tłuc, a raczej każdy ma inny plan, co zrobić ze swoim kijem – niczego wspólnie nie zbudują. Każdy ma swoj interes i o niego dba- w ogólnym rozrachunku wychodzi galimatias( jak to w „5” – wracamy do punktu wyjścia).

Ps. Zapomniałam. Poranek rozpoczął się od znajomej która poprosiła by pożyczyć jej pieniądze do połowy miesiąca🤪( ja akurat w tym dniu otrzymałam wypłatę).

Leave a comment